środa, 6 stycznia 2016

Wizualizacja - początek

Składa się tak (nie)fortunnie, że w mojej pracy bardzo ważna jest szeroko pojęta wizualizacja.

Taka skuteczna wizualizacja musi posiadać kilka cech. Oto pierwsze z nich:

1. Dobra wizualizacja musi być najprostsza jak tylko się da o ile realizuje przy tym wyznaczony cel.

2. Istnieją tylko dla kolory: zielony i czerwony. Czasami na drodze wyjątków dopuszcza się jakieś pośrednie... ale generalnie albo coś zostało zrobione jak trzeba - zielony - albo nie - czerwony. Jak się nie umiemy zdecydować czy jest dobrze, czy źle to znaczy, że jest źle.

3. Kolor czerwony jest dobry, jest lepszy i ważniejszy niż zielony. Pozwala na odkrycie błędu. Jeżeli nasze wyniki są tylko zielone to oznacza to, że albo pracujemy poniżej swoich możliwości albo nie wykrywamy problemów i udajemy, że ich nie ma.

4. Wizualizacja musi być widoczna - żadne pliki w komputerach. Kartka papieru i taśma klejąca - na ścianę, szafę... drzwi. Cokolwiek. Ma być umieszczona w widocznym miejscu.

...

Mam kilka celów na najbliższy rok. Podzielone są one na kilka kategorii - między innymi jest kategoria "ciało".

Jak już wspomniałam ostatnio, jestem łajzą, która po przebiegnięciu stu metrów potrzebuje karetki a dwustu już prawie karawanu.
Mój cel to być w stanie przebiec 15km ciągiem przed pierwszym czerwca 2016r. Czas tego biegu jest sprawą drugorzędną ewentualnie jak cel będę realizowała szybciej niż założyłam, wtedy zweryfikuję go nadając tym 15km odpowiednie ramy czasowe.
Drugi, mniejszy cel, to redukcja wagi. Pierwszym jego etapem jest zejść poniżej 51,0kg przed pierwszym marca 2016. Waga startowa to 55,5kg.

Wracając do wizualizacji...
Stworzyłam taką dla swoich celów w kategorii ciało o od trzech dni ją systematycznie aktualizuję. Motywuje mnie ona okrutnie. Za jakiś czas wrzucę zdjęcie na bloga.

Polecam zrobienie własnej! :)


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Ten początek jest wyjątkowo trudny.

Kiedyś, dawno temu kupiłam Shape z taką płytą. Nie lubię Chodakowskiej a nic innego o tematyce fitness w tamtym biednym kiosku nie było. To kupiłam. Miałam wtedy "Dzień mocnej motywacji". Raz ją włączyłam i pomysł umarł.
 http://szczere-recenzje.pl/wp-content/uploads/2013/08/Chodakowska-Killer.jpg
Niedawno odkopałam ją na dnie szuflady i postanowiłam dać jej dzisiaj szansę. Wstyd i niedowierzanie! Odpadłam po 10 minutach - znaczy już po krótkiej chwili nie dawałam rady nadążyć za akcją. Mimo to, próbowałam powalczyć do końca, niektóre ćwiczenia zmieniając na łatwiejsze, inne robiąc wolniej.
W nagrodę piję właśnie swój koktajl (pomarańcza, kiwi, truskawka <3). Próbuję pętli nawyku i to moja nagroda - ale o tym innym razem.

Mimo tego, że szło mi obiektywnie źle, kondycję mam w tym momencie zerową i ledwo skaczę z nogi na nogę to jestem z siebie okrutnie zadowolona. 
Że próbowałam.
Że coś tam poskakałam.
Że nie wyłączyłam jej po 10 minutach i nie rzuciłam się na czekoladki.

Mam pomysł na siebie i konkretny plan - wykorzystujący wizualizację, pętlę nawyku i kilka innych  life hacków. Zaczyna się to składać w sensowny plan.

Stąd dwa wnioski:
1. Porządki w szufladach dobrze jest czasem robić.
2. Warto być z siebie zadowolonym, mimo tego, że obiektywnie może rezultat nie jest spektakularny. 
Najważniejszym jest przestanie się porównywać "ona może to ja też" - porównując się z innymi oddajemy im kontrolę nad swoim życiem. Ona może i może ale ta ona ma zupełnie inny background i przeszła prawdopodobnie inną drogę rozwoju. 
Ja uczę się cieszyć się ze swoich osiągnięć bez przykładania do nich cudzych miar. Polecam!

niedziela, 3 stycznia 2016

Koniec nałogu!

Poszalałam.

Nie powiem, że mnie podsumowanie budżetu zaskoczyło - bo nie zaskoczyło. Ponad 13tys. wyparowało między 1 a 31 grudnia.

No dobra... nie do końca wyparowało. Jakieś tam meble, jakieś tam prezenty. Dwa wyjazdy.

Styczeń miesiącem bez zakupów *innych niż konieczne!

*konieczne zakupy:
-2x odzienie sportowe chroniące przed wiatrem
-1x czapka do uprawiania sportu


Jestem w trakcie wyzwalania się ze szponu nałogu. Oglądałam nałogowo filmiki na youtube o tematyce kosmetycznej. Głównie red lipstick monster, maxineczkę, callmeblondie i digitalgirl.
Przez pierwszy okres fascynacji, nauczyłam się dzięki tym filmikom bardzo dużo - dlaczego warto aby moje brwi było jednak widać, jak zrobić kreskę na powiece. Co to jest konturowanie i z czym to się je...
...ale co mnie obchodzi co miesiąc jakie kosmetyki te przemiłe dziewczyny zużyły? 
Na początku jarałam się tym strasznie: o taki balsam polecała, o a taki szampon odradzała, o! o! o!
Trwało to ponad pół roku - oglądałam absolutnie każdy filmik jaki dodały moje ulubione jutjuberki.

Później przed kupnem głupiego tuszu do rzęs sprawdzałam, czy któraś go polecała. A najlepiej wszystkie żeby go polecały.
One też ostrzegają przed bublami kosmetycznymi, co uważam za wartościowe, ale jednak ze strachu przed kupnem tzw. bubla stałam w rossmanie z telefonem i sprawdzałam czy polecają TEN tusz.
Efekt? Marnowanie czasu. Na potęgę.

Aktualnie oglądam teraz filmik, jeżeli tematyka mnie mocno zainteresuje, ewentualnie potrzebuję nowego np. rozświetlacza a któraś robi przegląd najlepszych jej zdaniem rozświetlaczy.

Podsumowując: youtube jest skarbnicą wiedzy i inspiracji ale potrzebny jest umiar!

Pozdrawiam,
Notka