poniedziałek, 4 stycznia 2016

Ten początek jest wyjątkowo trudny.

Kiedyś, dawno temu kupiłam Shape z taką płytą. Nie lubię Chodakowskiej a nic innego o tematyce fitness w tamtym biednym kiosku nie było. To kupiłam. Miałam wtedy "Dzień mocnej motywacji". Raz ją włączyłam i pomysł umarł.
 http://szczere-recenzje.pl/wp-content/uploads/2013/08/Chodakowska-Killer.jpg
Niedawno odkopałam ją na dnie szuflady i postanowiłam dać jej dzisiaj szansę. Wstyd i niedowierzanie! Odpadłam po 10 minutach - znaczy już po krótkiej chwili nie dawałam rady nadążyć za akcją. Mimo to, próbowałam powalczyć do końca, niektóre ćwiczenia zmieniając na łatwiejsze, inne robiąc wolniej.
W nagrodę piję właśnie swój koktajl (pomarańcza, kiwi, truskawka <3). Próbuję pętli nawyku i to moja nagroda - ale o tym innym razem.

Mimo tego, że szło mi obiektywnie źle, kondycję mam w tym momencie zerową i ledwo skaczę z nogi na nogę to jestem z siebie okrutnie zadowolona. 
Że próbowałam.
Że coś tam poskakałam.
Że nie wyłączyłam jej po 10 minutach i nie rzuciłam się na czekoladki.

Mam pomysł na siebie i konkretny plan - wykorzystujący wizualizację, pętlę nawyku i kilka innych  life hacków. Zaczyna się to składać w sensowny plan.

Stąd dwa wnioski:
1. Porządki w szufladach dobrze jest czasem robić.
2. Warto być z siebie zadowolonym, mimo tego, że obiektywnie może rezultat nie jest spektakularny. 
Najważniejszym jest przestanie się porównywać "ona może to ja też" - porównując się z innymi oddajemy im kontrolę nad swoim życiem. Ona może i może ale ta ona ma zupełnie inny background i przeszła prawdopodobnie inną drogę rozwoju. 
Ja uczę się cieszyć się ze swoich osiągnięć bez przykładania do nich cudzych miar. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz