poniedziałek, 29 lutego 2016

Czy poniedziałek może być dobry?

Piątek, piąteczek, piątunio...?

Od początku roku praca znów przejęła kontrolę nad moim życiem i stałam się Piątkowym Zombie.
Byle do piątku...
Byle do weekendu...
Byle do wolnego...
Byle jak...

Minęły szalone dwa dni urlopu + weekend w trakcie którego było 120% akcji. Wyjazd do Polski i tu i tam i Mistrz i Małgorzata we wrocławskim Teatrze Capitol. I rodzice jedni, drudzy. I fryzjer. I powrót do Niemiec.

To wolne jak się tak go wyczekuje za szybko ucieka.
W trakcie tygodnia jako Zombie stałam w miejscu. Zaległości w nauce języka niestety nie były na tyle miłe, żeby zrobić to samo. Skumulowały się do tak absurdalnej ilości, że bałam się w ich stronę spojrzeć. Dzisiaj w końcu spojrzałam. Pons wymięka. Duden.de wymięka. Ja nie wymięknę.

I tak oto przygotowuję powoli temat o unikaniu wypadków związanych z elektrycznością. Polecam naukę języków obcych. Sama przyjemność :D

Poniedziałek narazie zaliczam na plus. Koniec z Zombie!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz