piątek, 18 marca 2016

Kosmetyki wędrują do kosza!

Dzisiaj dwa produkty musiały wylądować w koszu.
Staram się na bieżąco wyrzucać lub oddawać rzeczy, które się  u mnie nie sprawdziły (oddawać) albo są do dupy (rzut do kosza). Polecam tę metodę!
...inaczej można się ocknąć z pełną szufladą kosmetyków i nie mieć się czym pomalować, bo wszystko takie jakieś beznadziejne. 





Pierwszy to najgorszy top coat świata - Essie no chips ahead, o którym już wyraziłam swoje niepochlebne zdanie. Podsumowując: katastrofa za około 10 euro.

Drugi to tusz do rzęs Wibo Curling Pump Up mascara. Żółta wersja. Tusz był naprawdę spoko przez pierwszy miesiąc, może półtora. Wydłużał rzęsy, fajnie je rozdzielał... ale u mnie od jakiegoś czasu PANDUJE - osypuje się, po kilku godzinach wyglądam jak mała słodka panda. Nie pamiętam niestety czy robił tak od początku. Chyba tak? Pamiętam też, że podrażniał mi oczy. 
Jednak to tusz za dziesięć złotych (10zł) i moim koleżankom się nie osypuje... więc jak szukacie dobrego tuszu to warto spróbować.
Efekt po nałożeniu kilku warstw jest naprawdę spektakularny. 

Te dwa egzemplarze zrobiły miejsce na dwa nowe zakupy. Ale o tym w następnej notce. 
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz