niedziela, 13 marca 2016

Recenzja top coat: Essie - no chips ahead - 0/10 - uwaga bubel


Ostatnio miałam urodziny i postanowiłam wybrać się do drogerii i spontanicznie wyrać sobie jakiś mały upominek. Chciałam top coat, wybrałam. Kupiłam też paski wybielające do zębów ale o tym kiedy indziej.

Top coat znanej marki Essie o wdzięcznej nazwie "no chips ahead". Miał zapobiegać odpryskiwaniu lakieru i przedłużać jego trwałość do 10 dni. Kosztował 10 euro bez kilku centów za 13,5ml. Za taką cenę spodziewałam się jakości porównywalnej do lakierów essie - czyli wysokiej. 

Żeby nie sugerować się opiniami z internetu najpierw go użyłam - chciałam stworzyć warunki, w których produkt ten mógłby mnie pozytywnie zaskoczyć. Zrobiłam manicure, odtłuściłam płytkę paznokcia, pomalowałam dwie cienkie warstwy lakieru essie. 
Dałam temu wyschnąć. Pomalowałam topem... i się zaczęło. 
Było ok godziny 11. Nie wiem czy on naprawdę zapobiega odpryskiwaniu... i tego pewnie nigdy się nie dowiem bo ON NIE WYSECHŁ. Po 12 godzinach jeszcze odbijała się na nim tekstura materiału jak na przykład czegoś dotknęłam. Na paznokciach miałam taką niby plastelinową warstwę.

Następnego dnia wieczorem dalej był nie do końca zaschnięty - zdrapałam część z paznokci ze złości, że takie gówno kupiłam. W ogóle kto to na rynek wypuścił? Nawet zdjęć nie wkleję bo to wygląda to źle a tylko się złoszczę jak o tym pomyślę.
Jak on tak nie chciał zasychać to spojrzałam, co piszą o nim na wizażu. Bo może mi się wadliwy egzemplarz trafił? Piszą to samo. Nie wysycha. Nie chroni przed odpryskiwaniem. Kosztuje milion. Na stronie essie.com ma opinie 1,5/5 więc bieda z nędzą.

Ode mnie dostanie 0 punktów w skali od 0 do 10. Totalny bubel za 10 euro, seriously?!
Nie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz