Ogarnęłam!
W drodze na miejsce zdarzenia zastosowałam technikę pozytywnej wizualizacji. Weszłam pewnym krokiem i wcześniej, zanim panowie się pojawili i zasiedli. Pan Elektryk pomógł mi trochę swoją fachową wiedzą. Pierwszy duży stres w tym miesiącu przetrwałam bez łamiącego się głosu, co uważam za swój ogromny sukces.
Ale mogło być inaczej...
Mogłam przedstawić sobie samej negatywną wizualizację, wejść ciężko przerażona i z łzami w oczach pozwalając, żeby zepsuło mi to dzień czy tydzień. Takie numery już mi się też w życiu zdarzyło odstawić.
Nie mam na myśli w tym momencie pozytywnego myślenia i liczenia na tzw. jakoś to będzie. Chodzi o przygotowanie się najlepsze jak to możliwe - biorąc pod uwagę wszystko co może się zjebać... a następnie podejście do zadania z nastawieniem, że się uda. Dać się ponieść. Prawdopodobnie połowa z przygotowanego materiału czy przygotowań jako takich - nie przyda się. Jednak komfort psychiczny jaki owo przygotowanie daje pozwala na trochę luzu w trakcie przedstawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz