Drugi temat na dziś, jest mega super nudny i przyziemny. Lekko paskudny też.
Mam malutkie krostki na przedramionach i ramionach. Takie niby pryszcze ale mniejsze, przywykłam i nie przeszkadzają jakoś specjalnie. Jak ich nie ruszam to nawet czasem jest ich mniej. Odkąd pamiętam one tam są, na pewno od podstawówki, czasem je skubię... (po czym powstają brzydkie strupki, rany goją się strasznie długo, swędzą)
Nie było ich tylko przez 3 miesiące jak super mądrze wybrałam się do dermatologa mając lat 17 i zażywałam później przez ten czas antybiotyk. Trądzik, który obiektywnie nie był problemem... ale w mojej nastoletniej głowie urósł do rangi czegoś, co warte było trzech miesięcy na antybiotykach. Azytromycyna to była? Nie pamiętam już. W każdym razie brawo dla mnie za osiągnięcie 8 w dziesięciostopniowej skali głupoty :D
Teraz mam plan się ich pozbyć. Tarciem, kwasami i olejami. Od dzisiaj zaczynając próbuję przez dwa tygodnie tym serum(klik):
A na to coś nawilżającego bez parafiny: balsam albo olej.
Stawiam na regularność. Dzień 1/14 zaliczony.
Jeżeli zaczną się dziać dziwne rzeczy, to oczywiście odpuszczę któryś z kroków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz